wtorek, 24 czerwca 2014

KU MINIONEMU

Mijają trzy lata i mam wrażenie, że historia się zamyka, że kończy się ta opowieść, którą snuję odkąd wyruszyłam. We wrześniu, trzy lata temu zmienił mi się widok z okna, a wraz z nim i moje widzenie stało się inne. Nowa perspektywa. Kiedy myślę o tym, zdaje mi się, że przyjęłam perspektywę krzaka tarniny, że patrzyłam na świat z przydrożnego rowu błękitnym okiem cykorii, żółtym spojrzeniem kaczeńca. Zbliżyliśmy się ze sobą, ja i przestrzeń, ja i cisza i parasol nieba rozciągnięty nad głową. A potem wszystko to, co zdążyłam sobie zbudować rozpadło się w jednej chwili i obudziłam się tu, gdzie jestem z tą jasną i wyrazistą myślą, że czas wracać, że z jakichś powodów nie ma tu już dla mnie miejsca. Przestrzeń i czas tego świata wypełniają już inni ludzie, a mój czas wyczerpał się. Ten moment, kiedy patrzy się wstecz, to czas podsumowania, pakowanie wspomnień, porządkowanie wrażeń, upychanie minionych chwil. Nie trzeba wchodzić w szczegóły, oceniać, porównywać. Można natomiast podsumować, spojrzeć na to wszystko z góry, z pewnego oddalenia. Wyruszam stąd z bagażem cięższym niż ten, z którym przed trzema laty wyjechałam z domu. Dźwigam smutek niepowodzenia, żal niespełnionych marzeń, samotność. Wracam z piętnem czasu na twarzy, z włosami poznaczonymi śmiercią, jak drzewo, które oznaczono na ścięcie. Wracam, bo tu, gdzie teraz jestem, uschnę przedwcześnie jak ścięty kwiat. Wiem też, że miejsca, z którego wyruszyłam już nie ma. Nie ma domu, w którym można by odpocząć, rozpakować manatki i żyć. Powrót zamieni się w nową włóczęgę. Poczucie obcości - przekleństwo tych, co porzucili dom - będzie mi odtąd towarzyszyć gdziekolwiek będę. Tęsknota zwielokrotni się, obejmie nie tylko minione lata, ale także porzucony niegdyś dom. Pragnienie swojego miejsca będzie mnie palić jak ogień, będzie mi doskwierać w coraz to nowych miejscach, które będą pretendowały do miana domu. Pamięć przypomina palimpsest. Wszystko tu jest obecne i wieczne. Warstwa po warstwie okrywają mnie wspomnienia, zapamiętane obrazy, zapachy, wrażenia piękne i straszne, są nieustannie obecne. Dlatego wracać będę obciążona. Tego jestem pewna – przeszłości, która mnie nie opuści jak trudny partner, niechciany lokator. Ale co będzie z przyszłością? Nic o niej nie wiem. Ulepiona z wiatru, nieuchwytna, jak cienki tiul, na który przeszłość projektuje swoje mroczne filmy, wymyka się, kiedy chcę ją poznać. Wiem tyle - wyruszam, znowu, wstecz, a jednak przed siebie, porzucam kawałek nieswojego świata, który chciałam oswoić, nieswoje kąty, obce krajobrazy, język, który mnie śmieszy i dziwi, zwyczaje tubylców i bliskie sercu dzikie pustkowia. Jadę szukać minionego.