poniedziałek, 12 marca 2012

6 rano, przychodnia w Rymanowie

W urynale mocz staruszek tężeje w żółtej ciszy
(pamiętasz słoje, tam, w szpitalu, u niej),
bursztynowa pamięć ciała
Ciemny zaciek to ślad po Niej.
I ten zaraźliwy zapach. Nigdy się go nie pozbędę.

Tu nie ma odchodzenia,
jest tylko fizjologia rozpadu,
powolna analiza,
laboratorium istnienia.
Tu nie ma ludzi,
są ciała z ich miękkością,
bulgotaniem procesów i całą resztą.
(Pamiętasz zmiany na jej ciele? Skórę jak papier, pamiętasz?)

To wszystko prawda.
Nikt nas nie pyta o zdanie,
a więc kim jesteśmy?
My, uchodźcy z raju
w obozie przejściowym,

zbieramy z zawstydzonych spojrzeń
resztki siebie,
w pośpiechu pakujemy walizki.
Szkoda słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz