Kolejna noc. Odliczam je jakby to miało znaczenie. Konstruuję liczydła. Ile dni już minęło od tamtego? Ile nocy od tamtej? Wszystko wiem, pamiętam, nie zapomnę. Wracam do tego jak do źródła. Źródło wyschło. Jestem jak zwierzę, przychodzę w to samo miejsce i umieram z pragnienia. Znów listy, słowa wycelowane we mnie. Czytam na dobranoc, wciąż od nowa, każde słowo, co mówiło do mnie więcej niż chciałeś powiedzieć.
-Nie, to nie tak, to ty mnie nie rozumiesz. Od zawsze znam to uczucie. Mówię innym językiem i stąd nieporozumienia. Moje wyrazy nie znajdują w świecie odpowiedników. Są jak mydlane bańki wypuszczone w niebo. Lotne i kruche. Nie uchwyciłeś ani jednego. Wszyscy mi to mówią. Wykrzykują to do mnie, chociaż ja słyszę dobrze. Tylko mówię inaczej. Niezrozumiale. Widocznie to jest zbyt trudne do zniesienia. Ja i moje słowa, jak gromada potarganych dzieci. Nikt nas nie chce. Włóczymy się i próbujemy swoich sił. Szukamy sobie miejsca, by przetrwać zimę, by jakoś przeżyć, kąta na dobrą śmierć. Posłuchaj. Ja staram się ciebie zrozumieć, choć mówiłeś – zawsze, a to nie znaczy nic. Ja też jestem człowiekiem, chociaż nie wyglądam. Myślę o słabym i nieporadnym o tym, co nie umie i co nie daje rady. Jestem człowiekiem. Szukam drogi. Choć dawno sama zamieniłam się w nawierzchnię, po której chodzą. To normalne Moje słowa wyjęte ze środka nie przypominają siebie. Już wszystko jasne. Wiem dlaczego. Nie martw się, to nic nie zmieni.
Dlaczego nadal myślisz,
że słowo oznacza
skoro wiesz dobrze, że
od dawno już oddaliło się od swoich
i stoi jak dom z dala od.
Słowa rozpadają ci się w rękach
Nie dziw się samotności
W takim stanie
nikt cię nie wysłucha
mówisz od-rzeczy, zamiast spotykać się z nią
po drodze, między tobą a nią.
Chciałabym znów pojechać do miasta,
gdzie byliśmy wówczas,
w ów czas.
Jedyne co mogę, to odtwarzać w pamięci,
wyczuwam w tym znaczenie,
którego nie ma
nigdzie indziej
Powiedz coś,
może jeszcze ożyję
między kamienicami,
wtulona w twoją rękę
jak brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz