poniedziałek, 14 listopada 2011

obca

Wieczór zawsze nadchodzi zbyt wcześnie. Powoli przyzwyczajam się do zielonej wykładziny. Smak herbaty ciągle odmienny od tamtego. Obcość jest stanem chwilowym, jak fala nadpływa i oddala się ode mnie. Niespodziewanie, pomiędzy śniadaniem, a obiadem, w pół kroku, w drodze, okazuję się obca i sama siebie nie poznaję.

Ojciec miał na wszystko jedną odpowiedź. Inni mogą, dlaczego ty nie. Więc wyjechałam. Inni mogą. Dlatego zdarzyło się wiele rzeczy. Nawet kiedy robiłam prawo jazdy myślałam o tych rzeszach, co mogą. A ja? Nie wiem, czy to jest motywacją dostateczną, dostateczną racją, ale sprawdza się. Gdy już chęci życia brak i wszystko staje się tak niemożliwie trudne, myślę – inni mogą, dlaczego ty nie? Ale tak postawione, to pytanie prowadzi mnie na manowce.

Słońce umiera od kilku dni i pragnie przeistoczyć się w śniegową kulę. Jesień wypiera z siebie zimowe dziecko, ale poród postępuje powoli. Zima w kleszczach jesieni utknęła. Czas stanął w miejscu. Teraz tylko powtarzamy się, wracamy do tego samego. Kiedy nastąpi przełom, wszystko okaże się inne. Kim będę zimą?

Obcy jest język który opowiada mi minione historie. Muszę się dobrze wsłuchać, żeby usłyszeć to, co ma mi do powiedzenia na mój temat. Nie rozumiem kontekstów, mylę znaczenia. – Robisz to celowo – mówisz z wyrzutem – tak jest ci łatwiej.
Być może, jeśli dobrze cię zrozumiałam. Nic o tym nie wiem, ale nauczyłam się już, że każdy wie więcej ode mnie na mój temat. Popchnij mnie we właściwym kierunku. Pójdę tam i jak zwykle będę udawać, że niczego nie rozumiem. Nie wiem, czy wiesz, co dzieje się w środku, Moja głowa czuje się niewidoczna, półprzezroczysta. Mnie tam nie ma, więc nie patrz tak na mnie. Wyszłam pomylić czynności i zgubić drogi. Znajdziesz mnie na rynku, pośród tłumu śmiejącego się na mój widok. Obcość. To jest właśnie to, co czuję, gdy wokół mnie robi się ciasno.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz