środa, 28 grudnia 2011

Eliot

Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Czyli teraz jest dobrze. Niczego mi nie trzeba. Skóra jest napięta, wciąż jeszcze moja. Smaruję ją olejem makadamia. Zatrzymuje czas. A potem idziemy na spacer. Teraz jesteśmy dla siebie najważniejsze.

Im bardziej dbam o Skórę, tym rzadziej sięgam po Eliota. Wyczuwam, że chodzi tu o prawdę. O dostęp do prawdy, o dosięganie do niej, potrzebę, możliwość, sama nie wiem. Kiedyś byliśmy nierozłączni. Nawet kiedy zdawało mi się, że uciekłam z domu, był ze mną. Leżał w plecaku spakowany zamiast majtek. Wtedy potrzebowałam tylko jego, dżinsów i wyciągniętego swetra. Wtedy nie znałam jeszcze Skóry. Teraz w lustrze widzę kobietę w sukience, z kolorowym magazynem w dłoni. Widzę Skórę.
Stała mi się najbliższa. Zdradziłam. A może to zwykła litość. Czas skóry jest skończony, krótki. Eliot pozostanie, niezmienny, jak kawałek skały. O nią muszę się troszczyć. Jest moją matką i córką. Karmię ją, podtrzymuję, wyprowadzam na krzepiące spacery i wciąż zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić. Czas zostawia na niej ślady.
Eliot stoi obok. Nieco z tyłu. Czeka. Za nami wiele lat. Widział jak dojrzewam, jak zmieniam się, jak staję mu się bliższa. Na jego oczach. Kiedyś pokazywał mi świat. – To jest To drzewo – mówił. -- To jest Ten dom.
Akcentował zaimki wskazujące, jakby celował wskazującym palcem w rzeczy i ludzi. Wszystko miało inny smak, gdy był blisko.
Jeździł ze mną na północ i południe, nad morze, w góry, i gdzieś pomiędzy. W plecaku, między konserwami i skarpetkami, albo w kieszeni pełnej chustek do nosa. Czasem zatknięty za pasek, ukryty pod swetrem, przywierał do mojego brzucha, chłodny, gładki i papierowy.
Rok dziewięćdziesiąty pierwszy lub drugi. Poznajemy się w nudnym Zakopanem. Roztopy i szare niebo. Czeka na mnie w księgarni. Na okładce jego twarz jest taka jak moja. Takie same krótkie włosy. Odtąd nie mogę go od siebie odróżnić.
A teraz powraca do mnie o świcie, na blokowisku, o którym też kiedyś opowiedział mi swoimi słowami. Tęsknię. Niebawem wiosna. I znów kwiecień wyciągnie spod ziemi korzenie drzew i umieranie rozpocznie się na nowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz