niedziela, 9 października 2011

W drodze

Jeszcze chwila. Jeszcze spojrzenie za siebie. Wsiadam do samochodu i odjeżdżam z tego miejsca na zawsze. Błogosławiony moment oświecenia. Błogosławiona chwila, w której prawda unaocznia się, staje się widoczna i oczywista. Nawet jeśli pragnęło się czegoś innego, nawet jeśli to, co widzimy niemile zaskakuje. Rzeczywistość jest tylko jedna, trzeba jej dotknąć. Dotykanie świata rani palce, rani oczy patrzenie, wewnątrz pozostają ślady na zawsze. – Nie ma innej drogi – tak mówi nauczyciel.
Wyruszam. Pozostawiam za sobą jesień z twarzą w oknie, która wzrokiem wodzi za mną. Wyruszam, czyli pozostawiam za sobą. Nie będzie już nigdy Tu, zawsze będzie Tam. Krok do prawdy, to krok w przepaść. Zabija i uwalnia zarazem.

Na huśtawce dziewczynka. Kapelusz słomkowy i sukienka rytmicznie tańczy z wiatrem. Nogi w przód, nogi w tył, nogi w przód, nogi w tył. Obok jej brat strzela z procy do wróbli. Strzał i na ziemię spada brudny strzęp. Dzielny chłopak – mówi tata wieczorem przy kolacji. Ale na razie słońce świeci i budzi z martwych. Drzewo wypuszcza pąki. To jabłoń. Cień różu na martwych palcach. Brudny strzęp krwawi resztką życia.

Wsiadam. Samochód – kapsuła międzyplanetarnych eskapad. Dziś tu, jutro gdzie indziej. Rzeki szos rwące wiodą mnie dalej i dalej. Wokół obłęd widoków. Góry i miękkie doliny, w dolinach układanki miasteczek i wsi. Włączam muzykę: „Szczęśliwi, co jak Odys, odbędą dobrą podróż”.
Dobra podróż? Czyli jaka? Jaka jest moja podróż? Dokąd wiodą mnie drogi? Moja podróż to nieustające pytanie. Dzień za dniem. Bez odpowiedzi. Do siebie. Monolog utkany z pytań. Albo dialog z rzeczywistością, którą się tylko przeczuwa.

Jesteśmy w drodze. Ty, ja, oni
w nieustannym przeistaczaniu się

czerwona kartka w moich palcach
zamienia się w kwiat
to papierowa opowieść o mnie
patrzę na spiralne wnętrze.
Dokąd prowadzi mnie czerwony kwiat.
Na krawędzi urwiska przystanął nauczyciel
patrzy na mnie z daleka
jego milczenie to nauczka
nieruchome ciało to kara

czerwony kwiat wiedział, co nastąpi później
dlaczego nie umiałam słuchać

nauczyciel odchodzi
teraz tańczę sama pokonując przestrzeń nad urwiskiem
kiedyś spotkamy się znowu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz